czwartek, 19 lutego 2015

Czytamy etykiety- na co zwracać uwagę?


Świat pędzi do przodu, czasy tłustego kremu Nivea goszczącego w każdym domu odeszły w zapomnienie już dawno temu (a szkoda, bo jest to nadal pozycja numer 1 na przesuszoną i popękaną skórę w moim domu!). Coraz więcej produktów wszelkiej maści dostępnych jest na rynku, a konkturancja nigdy nie śpi. Trzeba przyznać, że w dzisiejszych czasach zakup kosmetyku stał się nielada wyzwaniem! Półki uginają sie od natłoku kremów przeciwzmarszkowych, reklamy cudownych mazideł wyzierają z czasopism, ujędrniające balsamy krzyczą z odbiornika telewizyjnego, ba! czasami nawet żele pod prysznic leją się na nas strumieniami z bilbordów!! Co możemy zrobić aby wydobyć „perełki z głębin oceanu”? Czytajmy świadomie etykiety!

Do czego zobowiązani są producenci, jakie informacje powinien zawierać kosmetyk

Przede wszystkim kosmetyk MUSI zawierać pewne podstawowe informacje na opakowaniu. Jest to nakazane prawem Dyrektywy Kosmetycznej Unii Europejskiej:
  • Podanie funkcji produktu (np. Lakier do paznokci, krem do twarzy, krem pod oczy)
  • Instrukcje użycia (im bardziej szczegółowa, tym lepiej dla nas)
  • Listę składników w nomenklaturze INCI
  • Nazwę i adres producenta, miejsce produkcji. W przypadku gdy produkt został wyprodukowany w innym miejscu niż siedziba firmy, adres pod którym przechowywana jest dokumentacja powinien być wyszczególniony (np.podkreślony).
  • Zawartosc produktu w opakowaniu (w ml lub g)
  • Datę przydatności do użycia : Symbol klepsydry wraz z podaniem daty ważnosci (dla produktów o przydatności dłuższej niż 30 miesięcy) lub symbol otwartego wieczka wraz z podaniem czasu ważności po otwarciu produktu (dla produktów o przydatności krótszej niż 30 miesięcy).

  • Ostrzeżenia (np.nie używać w okolicach oczu, nie używać na popękany naskórek, itp.)
  • Numer szarży produktu, który ułatwi identyfikację
  • Symbol otwartej książki- jeśli nie ma miejsca na umieszczenie listy składników wraz z ostrzeżeniem na opakowaniu produktu, powinna być załączona ulotka, badź info zawarte na kartoniku.
Czego producent NIE MOŻE:
  • Umieszczać tekstów, nazw, znaków, obrazków, które sugerują inne przeznaczenie produktu, do tego który w rzeczywistości posiada (np. jeśli krem nie zawiera ekstraktu/olejku z róży to zabronione jest umieszczanie obrazka, grafiki, bądź nazwy tego kwiata na opakowaniu- czasami producenci naginają ten zakaz, dodają zapachu o nucie róży i umieszczają jej obrazek na opakowaniu)
  • Sugerować, wskazywać na medyczne/lecznicze właściwości kremu (np. krem nie może leczyć ran, przyspieszać gojenia, leczyć trądziku, gdyż prawnie stałby się lekiem, które podlegają bardziej rygorystycznym uregulowaniom- tutaj producenci kosmetyków często balansują na krawędzi i obiecują więcej niż kosmetyk jest w stanie „zdziałać”)
  • Deklarować działania kosmetyku bez przeprowadzenia badań w kierunku potwierdzającym jego właściwości- na tym tle dochodzi do wielu nadużyć, gdyż producent z kolei nie ma obowiązku umieszczania informacji na temat samych badań na opakowaniu, musi jedynie posiadać dokumentacje do wglądu. Mniejszych producentów często nie stać na kosztowne badania i w obawie, że będą odstawać od reszty deklarują coś, czego nie są w stanie wesprzeć dowodami.
Jakie informacje MOŻE ALE NIE MUSI jeszcze zawierać opakowanie kosmetyku:
  • „Dermatologically tested”- ogólnie przyjęta definicja odnosi się do produktu, który został przetestowany na ludzkiej skórze, jest dobrze przez nią tolerowany i w większości przypadków nie powoduje podrażnień. Nie potwierdza to jednak w żaden sposób faktu czy testy zakończyły się pomyślnie, czy nie. Niestety umieszczanie takiej informaji na opakowaniu nie jest regulowane, w związku z tym nie istnieją wytyczne procedur związanych z przeprowadzaniem samego badania. Jest to dość dowolnie interpretowane przez producentów, a rodzaje testów mogą różnić się znacząco w zależnoeści od producenta. Organy regulujące przemysł kosmetyczny udostępniają jedynie rekomendacje, które mogą ale nie muszą być brane pod uwagę. Najbardzie popularnym testem jest Test Płatkowy HRIPT (Human Repeated Insult Patch Test). Więcej informacji o rodzaju przeprowadzanych testów pojawi się w rozdziale dotyczącym bezpieczeństwa kosmetyków i ich składników.
  • Not tested on animals”- informuje, że produkt nie był testowany na zwierzętach, jest to jednak wymóg prawny a nie dobra wola producenta, co jasno wynika z Dyrektywy Unijnej*
  • „Cruelty free”- określenie to nie jest regulowane prawnie i ma podobne znaczenie do „Not tested on animals”. 
  • “Free from…(parabens, lanolin, petrochemicals,..)”- informuje nas, że produkt nie zawiera tych konkretnych substancji. Nie jest to jednak równoznaczne z tym, że kosmetyk jest bardziej bezpieczny. W ostatnich latach narosła negatywna prasa dookoła niektórych surowców kosmetycznych, co nie zawsze ma racjonalne podstawy, jednak wywołuje strach wśród konsumentów.
  • Oznakowanie Fair Trade- wskazuje na wykorzystanie surowców fair trade, czyli wspierąjących sprawiedliwy handel w krajach rozwijających się (np.lokalna ludność Afryki pozyskująca masło shea).
  • Oznakowanie EcoCert- kosmetyk posiadajacy taki znaczek jest produktem certyfikowanym jako organiczny badź naturalny. Są to formulacje, które zawierają w sobie surowce pochodzenia organicznego/naturalnego w ilości wiekszej niż pewien konkretny procent. Czasami producenci umieszczają niewielką ilość organicznego/naturalnego ekstraktu wraz z informacją na etykiecie „zawiera organiczny/naturalny ekstrakt z wiśnii” co sprawia mylne wrażenie, że cały produkt jest organiczny/naturalny.
  • Oznakowanie Vegan- oznacza, że formulacja nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego (np. lanoliny, wosku pszczelego, miodu, mleka).
  • Hypoalergenic- kosmetyki przeznaczone do skóry wrażliwej, skłonnej do alergii. Nie jest to w żaden sposób regulowane prawnie i dowolnie interpretowane przez producentów. Ogólnie przyjęto jest, iż w tego typu formulacjach stosuje się surowce o obniżonym potencjale uczulającym oraz zapachy nie zawierający alergenó
  • Noncomedogenic- informacja ta wskazuje na fakt, iż formulacja nie „zapycha” porów. Podobnie jak powyżej, nie ma regulacji prawnych, wobec czego producenci na różne sposoby przekonują konsumentów o słuszności twierdzenia poprzez np. umieszczenie informacji: „nie zawiera olejów” (niektóre mogą wpływać komedogennie).

Wiemu już czego się spodziewać przy pierwszym „rzucie oka” na kosmetyk, aby dowiedzieć się wiecej na temat czytania składów INCI oraz konfrontowania ich z deklaracjami producenta, zapraszam do przeczytania postu Slów kilka o tym, jak czytać INCI kosmetyków?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz